Dalej happy end!. Otóż nie doczekałam się wprawdzie reakcji Rzecznika Ubezpieczonych, który wysłał mi pismo pełne ogólników i powtórzeń doskonale mi znanych sentencji wyroków Sądu Najwyższego, jednak z pomocą przyszły same sądy.

Na chwilę obecną moją „wrakową praktykę” przećwiczyłam w 2 sądach woj. śląskiego, ale myślę, że jest dość logiczna. Otóż z zaprzyjaźnionym warsztatem samochodowym przeprowadziliśmy eksperyment na pewnym kazusie. Oczywiście mamy przykładną szkodę całkowitą, wartość samochodu w chwili zakupu ok. 10 000 zł, a po wypadku – wrak ubezpieczyciel wycenił na 4 tyś, samochód (który przejeździł zaledwie 7 miesięcy) na 6 tyś zł i wypłacił dumnie różnicę 2 tyś zł. Właścicel oszalał z radości gdy otrzymał decyzję ubezpieczyciela, że oto miał auto warte 10 tyś zł, a po kolizji której nie spowodował otrzymuje 2 tyś i wrak, z którym ma zrobić co mu się rzewnie podoba 🙂

Wrak nie moze stać pod blokiem bo go rozkradną lub zniszczą, zatem parkujemy nadal w zakładzie naprawczym. Właścicel nie ma czym jeździć do pracy – zatem nadal wypożyczamy auto zastępcze z warsztatu. Odwołujemy się od deczji bo i wycena złodziejska a i nie ma co z wrakiem zrobić. Co więcej przepisy o recyklingu zakazują ponownego używania niektórych części samochodowych. Składamy oferty zakupu wraku różnym „samochodziarzom” i warsztatom – w odpowiedzi tylko głośny śmiech, że 4 tyś zł to wrak ten nie jest wart. Piszemy do ubezpieczyciela wezwanie, aby wypłacił pełne odszkodowanie a wrak sprzedał we własnym zakresie bo nie mamy takiej mozliwości a i zabraniają nam tego przepisy środowiskowo-recyklingowe. Wyznaczmy termin do którego będziemy oczekiwać na załatwienie sprawy wraku pod rygorem poddania go zezłomowaniu i dochodzenia pełnego odszkodowania. Ubezpieczyciel odpowiada – znacznie po terminie – ze nie ma obowiązku zagospodarowania wraku i jest on własnością poszkodowanego. Sprawa trafia do sądu, który nie tylko zasądza pełne odszkodowanie za samochód ale jeszcze z odsetkami oraz koszty najmu pojazdu zastępczego i parkowania wraku. Sąd uznał zasadność roszczenia, albowiem zasada pełnego odszkodowania tego wymaga. Wrak pozostał dla właścicela bez wartości i nie mógł go zbyć za cenę wskazaną przez ubezpieczyciela, zatem należy się zwrot w pieniądzu. Wprawdzie powinniśmy przekazać wrak Ubezpieczycielowi, ale ponieważ w terminie nie zareagował na wezwanie – z własnej winy nie otrzymał wraku. Koszt najmu pojazdu zastępczego do dnia wypłaty pełnego odszkodowania jest zasadny, albowiem poszkodowany nie miał środków na zakup innego pojazdu, a stary utracił bez swojej winy. Podobnie parking w warsztacie zabezpieczał wrak przed dalszą szkodą, a zatem koszt ten był zasadny.

Słuchanie uzasadnienia wyroku było czystą przyjemnością! Mimo, iż Rzecznik nadal nie widzi podstaw do podjęcia interwencji i hołduje zasadzie, iż nie jest krzywdzące dla poszkodowanych w kolizjach drogowych pozostawienie ich z wrakiem ….