Często zastanawiamy się czy o rozwód wnosić z winy drugiej strony, bez winy, a może z winy obu stron? Czy poza samą satysfakcją dowiedzenia przed sądem i „Światem” tego, kto z małżonków jest tym złym warto toczyć wieloletnie procesy celem wykazania tejże winy.
Poniżej krótko i zwięźle opiszę jakie skutki materialne pociąga za sobą stwierdzenie kto ponosi winę za rozkład pożycia małżonków.
Najlepiej oczywiście być niewinnym, to wiedzą wszyscy. Rozwód z winy obu stron pociąga w zasadzie za sobą skutki takie same jak bez orzekania o winie, a przecież bez orzekania o winie postępowanie może rozpocząć i zakończyć się już na 1 rozprawie. (tzw. ekspres reporterów:)
Zarówno w przypadku rozwodu bez orzekania o winie, jak i z winą obu stron byli małżonkowie mogą być względem siebie zobowiązani do wzajemnej pomocy alimentacyjnej. Jednak jedynie w wyjątkowych przypadkach – art. 60 par 1 krio – tj. w sytuacji pozostawania przez jednego z małżonków w niedostatku. Niedostatek przy tym oznacza, iż bez swojej winy małżonek ten nie może zaspokoić swoich podstawowych potrzeb (jedzenie, mieszkanie, leczenie itp). Bez swojej winy, czyli np. popadł w nieuleczalną chorobę, kalectwo, stracił zdolność do pracy, wypadki losowe itp.Niedostatek należy przed sądem bardzo skrupulatnie wykazać i oznacza on brak jakiegokolwiek majątku, który można spieniężyć celem zaspokojenia swoich potrzeb.Nasuwa się pytanie, czy osoba pozostająca bez pracy i środków do życia, a nie posiadająca zdolności zarobkowania, lecz mająca jako majątek nieruchomość popadła w niedostatek? Odpowiedź nigdy nie będzie jednoznaczna, jeśli tą nieruchomością jest np. wolnostojacy dom teoretycznie można wymagać aby go spieniężyła, zakupiła skromną kawalerkę i żyła z pozostałych środków. Gorzej jeśli posiadana nieruchomość to malutkie mieszkanko o niskim standardzie. Trudno żądać, aby osoba ta sprzedała mieszkanie i poszła pod most. Jednak jeśli jest to osoba mogąca skorzystać z programu proponowanego obecnie np. przez banki, polegającego na przeniesieniu własności nieruchomości z zastrzeżeniem dożywocia i dożywotniej renty sytuacja wygląda zgoła odmiennie.
Obowiązek alimentacyjny w tym przypadku trwa maksymalnie 5 lat od rozwodu (jak od każdego przepisu w tym kraju możliwe wyjątki – art. 60 par 3 krio)
Orzeczenie, iż za rozwód winę ponosi tylko jeden z małżonków ma poważne skutki w sferze alimentacyjnej. Małżonek niewinny może bowiem żądać alimentów na siebie jeżeli rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie jego sytuacji materialnej, nawet jeśli nie znajduje się w niedostatku. Oznacza to, iż w zasadzie każdy rozwód w przypadku gdy małżonek niewinny uzyskiwał/uje niższe dochody niż małżonek winny będzie pociągał za sobą pogorszenie sytuacji tegoż niewinnego. Dlaczego? Żyjąc wspólnie małżonkowie mieli do dyspozycji dochód 2 stron (np. winny – 10 tyś zł i niewinny 3 tyś zł razem 13) a po rozwodzie niewinny ma tylko 3 tyś i najczęściej podobne wydatki (zwłaszcza jeśli ma na utrzymaniu mieszkanie i jeszcze dzieci). Przykład w/w był bardzo jaskrawy, myślę, że nawet niewielka różnica uzasadniałaby pogorszenie owej stopy życiowej.